niedziela, 23 marca 2014
Rozdział 4
Ranek . Dzień pożegnania z Juliet , jej ciało miało trafić do grobu . Miała płynąć do świta , w którym nie ma smutku , cierpienia , bólu .. jest tylko radość , szczęście . Byłam pewna , że Juliet trafi do tego miejsca zwanym niebem , gdyż jej dusza była czysta . Tak bardzo bałam się tego dnia , lecz wiedziałam , że nie trace jej na zawsze . Spotkamy się kiedyś tam na górze , ale nie tylko bo wiem , że nawet , gdy będzie tam daleko to i tak przy mnie będzie nie ciałem , lecz duchem i sercem . Wyjeżdzam do starego kościoła na msze pogrzebową , wszystko działo się tak szybko , msza , przejście na cmentarz , spuszczenie jej ciała do grobu , zasypanie grobu . Wszyscy kładli kwiaty , wszyscy pogrążeni w smutku . W pewnej chwili słyszałam w głowie jakieś głosy , wołały mnie . Dziwnie się poczułam .Ja chciałam jeszcze chwile posiedzieć , wypłakać oraz pomyśleć . Przed oczami widziałam tylko nasze wygłupy , te letnie biegi po polu , wszystkie wspomnienia , aż do teraz. Byłam tak zamyślona , że nie zauważyłam , gdy deszcz zaczął padać i moi bliscy wołał mnie , żebyśmy już wracali , bo zamarzne , lecz dla mnie to nie było ważne . W końcu nie wytrzymali , bracia wiedzieli , że ich nie posłucham , więc przyszedł po mnie David . Po długich namowach zgodziłam się wrócić z nimi do domu. W takich chwilach tak bardzo chciałabym przytulić się i pogadać z moją mamą tak jak kiedyś , lecz ona jest z 1000 km stąd . Teraz interesuje ją tylko praca , siedziałam w aucie , rozmyślałam i płakałam . Obok mnie siedzieli po jednej stronie David , a po drugiej Alex . Oparłam się głową o ramie Davida i zaczęłam płakać . Gdy podjeżdżaliśmy pod dom zauważyłam mame chłopaków i małej Agnes. Czekała na nas pod domem , zdenerwowana tak jak kiedyś moja mama , gdy jeszcze praca nie wciągała ją tak bardzo jak teraz.Była taka opiekuńcza , oddana swoim dzieciom oraz troskliwa . Przywitałam sie z nią , pobiegłam do domu , gdyż chciałam pobyć sama . Poszłam do swojego pokoju , wzięłam do ręki list od mojej zmarłej przyjaciółki i zaczęłam czytać . Wszystko wróciło , ból , miałam ochote wyjść i się wykrzyczeć . Zeszłam na dół ,chciałam pogadać z braćmi , potrzebowałam tego . Zadzwonił telefon , to była mama dowiedziała się o śmierci Juliet . Chciała mnie pocieszyć , tak bardzo chciałabym , żeby tu była teraz przy mnie . Lecz to niemożliwe , mogę liczyć tylko na braci . Wychodzi na to , że mam tylko ich . Posiedzieilśmy z gośćmi , pogadaliśmy , tak zleciało południe i nastał wieczór . Czas położyć się spać , gdyż jutro szkoła . Także pożegnałam się z gośćmi i pobiegłam na góre wykąpać się , gdy już byłam gotowa by odpłynąć do świata marzeń , w którym zawsze byłam małą Sue , ustawiłam budzik na siódmą rano , wzięłam telefon oraz słuchawki do ręki i włączyłam muzyke . Tak zasnęłam .
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz